top of page
  • Marta Się Zmienia

JAK PRZESTAŁAM OBJADAĆ SIĘ SŁODYCZAMI


Dla wielu z nas słodycze to codzienność z której trudno zrezygnować. U mnie było podobnie. Jadłam coś słodkiego praktycznie codziennie. Każdy wypad do sklepu kończył się zakupem batonika, czekolady lub ciastek, które potrafiłam zjeść sama. Na samo wspomnienie ogarniają mnie mdłości.

Tłumaczyłam sobie, że po prostu jestem uzależniona od cukru i nie potrafię inaczej. Cukier był wszechobecny. Słodkie napoje, ciasta, słodycze sklepowe, jogurty, serki, budynie itp. Jak teraz sobie wspominam jakie ilości cukru pochłaniałam to aż trudno mi uwierzyć.

Nie będę Wam tu pisać, że zrezygnowanie ze słodyczy jest proste i te zasady działają z dnia na dzień. Nie napiszę też, że teraz w ogóle nie tykam nic słodkiego, bo to nie prawda. Zdarza się że skuszę się na kawałek ciasta czy czekoladę wiśniową, ale to naprawdę już rzadkość.

DLACZEGO JADŁAM SŁODYCZE?

Słodycze na pewno poprawiały mi nastrój. Lubiłam czuć tę słodycz w ustach. Wybór słodyczy jest teraz tak szeroki, że nie miałam problemu żeby sobie to „słodzenie” urozmaicać. Kupienie batonika to była też najszybsza opcja na małą przekąskę. Gdy wracałam głodna z pracy, po drodze do domu kupowałam sobie ciastka lub batona. Często też miałam coś słodkiego w torebce. Czekolada lub ciasto to też był prosty sposób na nagrodę lub świętowanie czegoś. Pod byle pretekstem można było umówić się z koleżankami na kawę i porcję cukru – i co najważniejsze czuć się usprawiedliwioną, bo przecież świętuję „coś ważnego”. A gdy pod koniec dnia czułam spadek energii to też sięgałam po „coś”. Czasami tak naprawdę „byle co” ale żeby było słodkie.

JAK PRZESTAŁAM JEŚĆ SŁODYCZE

1. Magiczna sztuczka – nie zakładałam na początku rzeczy nie możliwej. Nie twierdziłam, że od dzisiaj będę już grzeczną dziewczynką i NIGDY więcej nie zjem już nic słodkiego. Że wyrzucam ze swojej diety słodycze NA ZAWSZE. U mnie takie stwierdzenia nie działają. Sama świadomość, że już nigdy nie będę mogła czegoś zrobić budzi naturalny bunt. Na początek wprowadziłam zasadę, ze POSTARAM się wytrzymać tydzień. Nie było łatwo, ale pomagała mi świadomość, że jak wytrzymam to będę mogła zjeść sobie w weekend „Pawełka” (mój ulubiony „Batonik”). I pewnie niektórzy w tym momencie powiedzą, ale czy to nie nagradzanie siebie? Oczywiście, ze tak. Ale wówczas nie znałam jeszcze lepszych nagród. Uznałam też, że lepiej jeść słodycze raz na tydzień niż codziennie. Mała zmiana jest zawsze lepsza niż żadna. Z biegiem czasu okres nie jedzenia się wydłużał. Mówiłam sobie „zobaczymy ile wytrzymam”. Bywało, że wytrzymywałam miesiąc i był to dla mnie wielki sukces. Z czasem były 2 miesiące, a na koniec zauważyłam że już nie pożeram wzrokiem wszystkich słodyczy z półek w sklepie. Po prostu nie mam na nie ochoty.

2. Ograniczenie cukru w diecie – cukier to nie tylko czekolada i ciastka. Tak naprawdę jest prawie we wszystkich produktach – nawet w warzywach. Jeśli jemy dużo sztucznych słodyczy przestajemy czuć tę słodycz w naturalnych produktach. Przynajmniej ja tak miałam. Pałaszując takie ilości słodyczy nawet nie miałam ochoty na pomarańczę czy jabłko. Pomyślałam, że przez kilka dni zrobię sobie „detoks” od cukru czyli przestanę jeść wszystko co wiedziałam, ze zawiera jakikolwiek cukier. Pomagała mi świadomość, ze to tylko kilka dni. Całkowicie więc wyeliminowałam cukier do kawy czy herbaty, owoce, mleko, słodkie napoje, a nawet niektóre warzywa. Starałam się pić dużo wody i jeść urozmaicone, zdrowe posiłki. Podziałało. Po 3 dniach miałam taką ochotę na nektarynkę, że aż mnie ściskało. I co najważniejsze: miałam ochotę nie na czekoladę! Na owoc! Dla mnie była to wielka zmiana. Mój detoks trwał kilka dni, a potem zrobiłam sobie deser: jogurt naturalny, jabłko i posypałam wszystko cynamonem. Cóż to była za słodycz! Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że w jogurcie czuć już słodycz, a z jabłkiem to już mega smakuje. To był niewątpliwie przełom J

3. Słodkie zamienniki i słodycze lepszej jakości – zamiennikiem były na pewno owoce świeże i suszone (np. rodzynki) oraz koktajle mleczno-jogurtowe z owocami. Jadłam też sporo orzechów. Tu niewątpliwie trzeba uważać bo mają mnóstwo kalorii. Ja jednak skupiłam się na razie na jednym celu, aby pozbyć się jak najwięcej słodyczy ze swojej diety. Potem zaczęłam szukać w necie przepisów na zdrowe słodycze. Piekłam ciastka owsiane, ciasto kokosowe czy jogurtowe bez dodatku białego cukru. I gdy nachodziła mnie ochota na coś słodkiego to zjadałam kawałeczek. W lodówce też zawsze miałam gorzką czekoladę na którą pozwalałam sobie w „trudniejszych” chwilach.

4. Drobne potknięcia – oczywiście, że po drodze zdarzały się potknięcia i nie mogłam się oprzeć sernikowi czy pięknemu pączkowi w lukrze. Najgorsze co wtedy można zrobić to poddać się i pogrążyć w rozpaczy „skoro już zjadłam ten cholerny sernik to wszystko stracone”. A na dokładkę, w imię pocieszenia zjeść kolejne dwa kawałki ulubionego ciasta. Otóż nie. Trzeba mężnie podnieść głowę do góry i wrócić na właściwe tory. Zjadłam? Mówi się trudno. Zboczyłam z obranej drogi? Tak! Ale też w każdej chwili mogę na nią wrócić. Wszystko zależy ode mnie.

Teraz jestem już wolna od uzależnienia. Nie zajadam się słodyczami non stop. Nie traktuję ich jako sposób na poprawę humoru czy zabicie czasu. W ogóle ich nie traktuję ;) Czasem mam ochotę na ciasto domowej roboty – szczególnie te mojej mamy – lub sernik na zimno. I przyznaję szczerze, że pozwalam sobie od czasu do czasu na jakiś kawałeczek. Ale celebruję wtedy ten moment. Nie zjadam ciastka w drodze do autobusu gdy pędzę do pracy, czy przed telewizorem, gdy oglądam mój ulubiony serial. Siadam przy stole z herbatą w ulubionej filiżance i delektuję się smakiem sernika czy szarlotki. Jem powoli, bez pośpiechu i wyrzutów sumienia. Raz na jakiś czas nie zaszkodzi

Powodzenia kochani :)

To nie jest takie trudne, jakby się wydawało.

Małymi kroczkami do celu :) :) :)

277 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

POCZĄTEK

bottom of page