top of page

CZY MAM SIĘ Z CZEGO CIESZYĆ? - podsumowanie mojego urlopu zdrowotnego

  • Marta Się Zmienia
  • 25 sie 2017
  • 3 minut(y) czytania

Gdy 12 miesięcy temu rozpoczynałam swój urlop zdrowotny nie sądziłam, że ten czas upłynie tak szybko. Wiem, że wykorzystałam go dobrze. Ten rok upłynął zdecydowanie pod hasłem „co zrobić by czuć się lepiej”. Dwie operacje, nie zliczone konsultacje, kontrole, badania i wizyty lekarskie. Nawet gdybym próbowała, to nie jestem w stanie zliczyć ilu specjalistów odwiedziłam w tym roku. W ilu poczekalniach lekarskich nadrabiałam braki w literaturze podczas całodziennego oczekiwania na przyjęcie. Ile kilometrów zrobiłam wydeptując ścieżki od jednego gabinetu do drugiego. To czas wielu nerwów, niepokoju, lęku, obawy, zdenerwowania i strachu. Ale teraz to już mało ważne. Ten wpis nie o tym.

Myślę, że to odpowiedni moment na podsumowanie. Takie małe. Dla samej siebie. Trudno czasem w natłoku problemów i stresów dostrzec pozytywne aspekty, a takich wbrew pozorom przez ten czas zdarzyło się dużo.

Ważne jest, by takie aspekty dostrzegać i cieszyć się z nich. Nawet jeśli są to małe rzeczy. A ja przecież mam się z czego cieszyć.

POWRÓT DO ZDROWIA

To niewątpliwie najważniejszy cel, który postawiłam sobie przed rokiem. Czy go osiągnęłam? W większym stopniu na pewno, ale jeszcze dużo przede mną. Poprawa zdrowia nie następuje z dnia na dzień. To długotrwały proces na który teraz jestem w pełni gotowa, bo wiem w którym kierunku mam iść.

Udało mi się poprawić wyniki, ogólne samopoczucie i co najważniejsze znaleźć DOBREGO endokrynologa, dla którego rozmowa ze mną to nie strata czasu.

ZDROWE ODŻYWIANIE I AKTYWNY TRYB ŻYCIA

Sama nie przypuszczałam, że aż tak mogę się w to wkręcić. Ja i ruch? Kiedyś ta relacja nie miałaby najmniejszych szans. Teraz czuję, że to związek „na dobre i złe” 😉 Polubiliśmy się szczerze. I chociaż czasem bywa tak, że brutalnie zrywam. To prędzej czy później skruszona wracam. I co najważniejsze stęskniona.

Wiecie co? Naprawdę mi się to podoba. To kolorowe, zdrowe jedzenie na talerzu. To poczucie, że dbam o siebie od środka. Że jestem dla siebie dobra. I to poczucie satysfakcji – że się zmieniam, na lepsze.

OBCOWANIE Z PRZYRODĄ I NAUKA ODPOCZYWANIA

Odpoczynek to trudna sztuka, chociaż nikt mi tego wcześniej nie powiedział. Wydaje mi się, że kiedyś, gdzieś o tym czytałam, ale chyba nie robiłam notatek. Myślę jednak, że mój przypadek nie jest ciężki. Umiem nie pracować 😉 Jedynie mam wtedy wyrzuty sumienia. Czytam książkę, a moje myśli biegną do nie pozmywanych naczyń. Jestem na działce ze znajomymi, a myślę „powinnam pisać to sprawozdanie”. Spaceruję po lesie, a myślę „powinnam …”. Tym niemniej pozwalam sobie na odpoczynek 😊 Co innego mój A. Ale to pozostawiam na odrębny wpis na blogu.

Prawdą jest jednak to, że stres trzeba czymś „zaleczyć”. Odpoczynek i relaks powinny być więc obowiązkiem, a nie prezentem „od święta”. Jedni będą się relaksować leżąc, inni siedząc, a jeszcze inni – to te przypadki trudne – będą odpoczywać pracując. Ja ten spokój odnalazłam w spacerach. I co dziwne, nagle się okazało, że wiele pięknych miejsc jest niedaleko. Dzięki temu nasze dwa lwy ( kundelki, które bardzo chciałyby być groźne) częściej się socjalizują w otoczeniu, bo zaczęłam im fundować coraz dłuższe spacery. Wieczorny obchód miasta stał się więc naszym miłym zwyczajem. Poranny niestety to jeszcze nie ten level. To zostawiłam dla A. 😊 Niech ma coś z życia 😊

CO DALEJ?

Wracam do pracy – to na pewno 😊 Czy uda mi się utrzymać to, co osiągnęłam przez ten rok? Bardzo bym chciała. Wierzę, że za bardzo mi to wszystko zasmakowało, żebym mogła z tego całkowicie zrezygnować. Za bardzo mnie to wszystko cieszy, żebym nie chciała więcej.

Nowa praca – nowi ludzie – nowe wyzwania = nowe powody do radości 😊 To moja NOWA dewiza. Marta Się Zmienia ma ochotę na więcej 😊

Życzcie mi więc powodzenia i trzymajcie kciuki.

Commentaires


bottom of page